05-17-2018, 01:28 PM
Witam wszystkich, ja nie jestem osobą chorą, ale mam dziecko - a praktycznie dorosłą córkę 18 lat, która cierpi na łysienie plackowate od 1 roku życia. Praktycznie włosów nigdy nie miała, więc nie wie do tej pory jak to jest - mieć je. Od 13 roku życia chodzi w peruce (różne: z włosa naturalnego, sztucznego - po te najdroższe systemy na zamówienie). Dramat tak naprawdę rozpoczął się gdy miała około 15 lat. Odizolowała się, nie wychodziła z domu, przestała uprawiać sport, nie miała przyjaciół. Nie próbowała podtrzymać żadnych relacji z rówieśnikami. Zdiagnozowano u niej depresję i zaburzenia lękowe. Jest na lekach od prawie 3 lat, od 1,5 roku systematycznie chodzi na psychoterapię psychodynamiczną. I to jest dla nas póki co największy problem. Depresja i lęki powodują,że jej dzień jaki i noc jest koszmarem. Jak to córka mówi o sobie - JEST NAS DWIE - jedna ta dobra, a druga ta zła. Ta zła powoduje, że się samookalecza, prowokuje myśli samobójcze, po co się uczyć i tak życie jest do dupy, nie będę brała leków, jestem zła, głupia, brzydka, autodestrukcja organizmu. A ta dobra: dziś się pouczę, spróbuję pomóc mamie, będę milsza dla innych, postaram się posprzątać pokój itp.Jako rodzic przeżywam koszmar bojąc się ojej życie. Wozimy dziecko do szkoły, żeby w ogóle tam dotarła, odbieramy - żeby czegoś głupiego nie zrobiła. Budzę się w nocy i sprawdzam czy jest, czy czegoś nie zrobiła. A ogólnie to bardzo zdolna dziewczyna, matematycznie, rysunkowo, językowo. Dostała się do bardzo dobrego prestiżowego liceum profil mat-fiz, jest teraz w drugiej klasie - i wszystko pod znakiem zapytania. Nauka idzie jej coraz gorzej - prawdopodobnie winne są leki antydepresyjne po których nie może się skoncentrować i osłabia pamięć. Buntuje się - bo nie chce chodzić w peruce - a jednocześnie jest zbyt słaba by wyjść na zewnątrz i przeciwstawić się losowi. Nie chce słyszeć o żadnym forum o łysieniu plackowatym, o innych ludziach, którzy chorują i jak sobie z tym radzą. A jak na spotkanie rodzinne przyjechała dziewczyna po chemioterapii bez włosów - to uciekła, wpadła w taki szloch i płacz że nie można jej było uspokoić kilka godzin i nie zeszła do rodziny. Nie ma nic gorszego dla rodzica patrząc jak jego dziecko pełnoletnie, nie radzi sobie z podstawowymi rzeczami, codziennością, chociażby wstać z łóżka, a co dopiero mówiąc o wyzwaniach, marzeniach. Wszystko to droga do samoakceptacji, ale nas czeka jeszcze bardzo długa, wyboista droga. Bardzo żałuję, że jej najpiękniejsze lata, tak bardzo ważne dla jej rozwoju intelektualnego, społecznego, psychicznego ogarnęły i zawładnęły czarne demony i żyje w półmroku, półprzytomna.